Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2019

Podróż samolotem...pociągiem...samochodem... ile kilometrów Szymek nabił??!!

Tak więc świętowaliśmy cały tydzień urodziny.Dwa torciki...masa życzeń i prezentów...nawet podrzucanie było! i kolejny rok życia rozpoczęty a humor Szymona nie opuszcza. Tato zaproponował wyjazd samolotem do stolicy.Kilka razy Szymek już był w Warszawie ale nie leciał samolotem.To taka niespodziankę tatuś synowi przygotował. Pierwsza obraza była jak na bilecie brakło litery  "g" było tylko mr. Szymon Łuszczki :D no jak to? czemu nie magister!? przyznaliśmy rację że to chyba błąd drukarki i już  było git ! Druga sprawa, koleżanka Klaudia (tez już było o niej w poprzednich postach) uświadomiła Szymka że do Warszawy się nie jeździ bo tam są ...pewne środowiska... które mają zły wpływ na otoczenie..to tak moimi słowami, bo jednak nie powiem jakich słów użyła Klaudia ale łatwo się domyśleć.No bo jak teraz oni we dwóch będą wyglądać w tej Warszawie bo niby skąd ludzie będą wiedzieć że to ojciec i syn a nie.... no własnie. No niby wesoła sytuacja, ale też dała do m

22 lat minęło (prawie) jak jeden dzień....

Dziś w nocy o godzinie 2.45 Szymkowi stuknie 22 rok życia. O! Ile to już czasu minęło....ile się wydarzyło....ile chwil przeżyliśmy razem!!! Kiedy wracam pamięcią wstecz do tego dnia,aż ciarki mam na plecach.Było naprawdę ciężko. Pracowałam fizycznie w naszej firmie praktycznie do końca ciąży.Byłam młoda i silna.Czułam się dobrze i nic nie wskazywało że miało być inaczej.A jednak... Termin porodu był wyznaczony na dwa tygodnie później.Niczego nie przeczuwałam,wszystkie badania miałam w porządku,byłam pod stałą opieką lekarza.Taka sytuacja że ten lekarz prowadził ciążę mojej teściowej kiedy była w niej z moim Arusiem!Było sympatycznie, kiedy razem z mężem do niego co miesiąc chodziliśmy.Doktor  przyjmował poród kiedy na świat przychodził mój kochany mąż a teraz będzie kiedy ja będę rodzić naszego pierworodnego syna! Miałam dobrą opiekę. Kiedy pojawiły się pierwsze bóle,prędko zebraliśmy się do szpitala.Tylko Gabrysię w nocy podrzuciliśmy do babci i w drogę.Moja teściowa wspomina